Jan Kosiński
Biografia
JAN KOSIŃSKI
Ur. 29 VI 1916 w Warszawie. Zm. 30 IX 1974 w Warszawie.
Scenograf, eseista, publicysta, pedagog - docent Wydziału Reżyserii warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej.
Od lat pięćdziesiątych Kosiński pracował głównie w Warszawie. W latach 1959-1961 był kierownikiem artystycznym Teatru Dramatycznego.
Na znakomitej wówczas scenie Teatru Dramatycznego pracował m.in. z Ludwikiem René, Wandą Laskowską, Janem Świderskim. Z Ludwikiem René, jako scenograf, przygotował ważne inscenizacje Dobrego człowieka z Seczuanu (1956) i Szwejka (1957) Brechta, Krzeseł Ionesco (1957), Wizyty starszej pani (1958), Romulusa Wielkiego (1966) i Anabaptystów (1967) Dürrenmatta, Procesu w Salem Millera (1959), Diabła i Pana Boga Sartre'a (1960), Króla Edypa Sofoklesa (1961), Don Juana czyli miłości do geometrii Frischa (1964), Kronik Królewskich Wyspiańskiego (1968) i Życia jest snem Calderona (1969). Był również twórcą scenografii do Policji Mrożka w reżyserii Jana Świderskiego (1958), Kartoteki Różewicza w inscenizacji Wandy Laskowskiej (1960), Księdza Marka Słowackiego w reżyserii Adama Hanuszkiewicza (1963), Hadriana VII Luke'a w reżyserii Jana Bratkowskiego (1969) i Czerwonej magii Ghelderode przygotowanej przez Piotra Piaskowskiego (1972).[1]
O jego scenografiach przygotowywanych w Teatrze Domu Wojska Polskiego, następnie w Teatrze Dramatycznym pisano:
Do wyrażenia tej myśli, do zilustrowania ideowej problematyki używa Brecht niezwykłych, oryginalnych środków. Autor Dobrego człowieka przemieszał w jednym tyglu wszystkie style i epoki teatralne i stworzył nowy, własny, oryginalny styl - styl brechtowski. Konwencja średniowiecznego teatru plebejskiego łączy się tu z tradycjami epoki elżbietańskiej. Śmiałe operowanie światłem, wykorzystanie zdobyczy ekspresjonistów niemieckich, z Piscatoręm na czele, występuje obok naturalistycznej wierności niektórych szczegółów. Jeśli dodamy do tego iluzyjność teatru dalekiego wschodu w połączeniu z dużą dozą poezji i śpiewu (słynne brechtowskie songi wplatane w tok akcji), jeśli więc uzmysłowimy sobie, jak rozmaite, jak nieraz wręcz przeciwstawne są źródła, z których czerpał motywy Brecht, to wtedy zrozumiemy... jak trudne zadanie miał przed sobą Ludwik René - inscenizator warszawskiego spektaklu. René wespół ze scenografem Janem Kosińskim stworzył widowisko, które stanowi wielkie wydarzenie w naszym życiu kulturalnym. Inscenizator w swej pracy nad sztuką Brechta, wykorzystał umiejętnie zdobycze współczesnej techniki teatralnej. Zdobycze te były środkiem do przekazania autorskiej tendencji. Punktowce i obrotowa scena pomagały wydobyć poetycki czar tej filozoficznej przypowieści o bezbronności bogów i ludzi dobrych. Fabuła sztuki przeplatana była pieśniami i replikami wprost do publiczności. W trakcie repliki wykonawcy zamierali w bezruchu, by po chwili włączyć się znów w nurt akcji. Rene nie bał się przypominać nam, iż jesteśmy w teatrze. Starał, się by widz jak najbardziej mógł odcyfrować filozoficzne tezy Brechta. Dyskusyjną, wydaje mi się, jest tylko postać Suna. Reżyser niepotrzebnie kazał mu recytować słowa prologu i epilogu. Osłabiał siłę słów Brechta przez włożenie ich w usta postaci, która została w oczach widzów zdyskredytowana. Dekoracje Kosińskiego były wydarzeniem dawno nie spotykanym na naszych scenach. Na tle szarzyzny naszego teatru spektakl w Teatrze Domu Wojska Polskiego stanowi jasny punkt, jest to zapowiedź daleko idących zmian w pojmowaniu problematyki scenicznego realizmu.[2]
Trzecim czynnikiem, który obok reżyserii i wspaniałych masek przyczynił się do wysokiego poziomu widowiska jest tu scenograf Jan Kosiński. Wnętrze jego oberży "Pod Kielichem" z lanszaftem wymalowanym na grającej szafie, przeładowanym kredensem i każdym szczegółem twórczo przemyślanym - znakomite, a w scenografii pozostałych obrazów uderza połączenie realistycznych szczegółów z nieledwie fantastycznymi środkami, stwarzającymi odpowiednią atmosferę. [3] (o spektaklu Szwejk)
Taki jest klimat tej przypowieści o życiu i o śnie, z której Ludwik René, Jan Kosiński, Tadeusz Baird, Ali Bunsch, Gustaw Holoubek. Witold Skaruch, Mieczysław Voit i Magdalena Zawadzka przysposobili widowisko w wielkim stylu - godne najlepszych tradycji Teatru Dramatycznego. Przypominające czasy, kiedy na tej scenie oglądaliśmy Dobrego człowieka z Seczuanu, Antygonę czy Wizytę starszej pani. W przepychu wyrafinowanie prostych, nasyconych barwą dekoracji rozgrywa się tradycyjna na pozór opowieść kostiumowa, stylizowana lekko na bogatą poetykę baroku.[4] (o spektaklu Życie jest snem)
Kosiński był niechętny scenografii malarskiej. Tworzył dekoracje o charakterze architektonicznym, zawsze interesowała go, funkcjonalnie zaprojektowana, przestrzeń gry. Jego prace wiązały się z nurtem neorealistycznym. Często posługiwał się formami niemal geometrycznymi i monumentalnymi, ale te formy wykonywał w taki sposób, by odsyłały do rzeczywistości dramatu. Niejednokrotnie rozbijał też scenę na kilka planów czy kondygnacji, wykorzystywał proscenium. Ale nigdy nie kwestionował sceny pudełkowej, przyjmował ją z dobrodziejstwem inwentarza. W teatrze uznawał prymat tekstu, podkreślał jednocześnie, że istotą teatru jest dzianie się, więc i scenografia musi "się dziać", nie ma więc powodów, by na przykład nie wykorzystywać, przez wieki służącej teatrowi europejskiemu, maszynerii teatralnej. Kosiński doskonale potrafił także posługiwać się persyflażem - nawiązaniem do dawnych konwencji teatralnych. Ze znawstwem rzeczy wykorzystywał umowności antyku czy sceny elżbietańskiej. I tak sceniczne realizacje Kosińskiego, nie poddające się modom, na swój sposób klasyczne i przenikliwie podążające za autorem, były bardzo różnorodne.
"Od form monumentalnych, niekiedy nawet sprawiających wrażenie zbyt ciężkich - sam nazywał je pogodnie 'bierwionami' - poprzez lekkie, cieniutkie bambusy, druty, rurki i listwy aż do scenograficznych żartów: powiększonych rysunków reklamowych z dawnej prasy. Od barokowego patosu do umowności, symboliki i intelektualnego dowcipu" - notowała Barbara Król-Kaczorowska ("Scena" 1975, nr 1).
Pisano o Kosińskim, że jest twórcą wybitnym i samotnym, pozostającym zawsze trochę z boku bieżących wydarzeń i teatralnych mód. Przylgnęła do niego etykieta klasyka, który dba o porządek i ład scenograficznego układu. Rzeczywiście dobrze czuł się w transpozycjach tematów antycznych i repertuarze klasycznym. A jeśli wykorzystywał, jak na przykład w Kartotece, Muchach i Krzesłach elementy poetyki surrealistycznej, to robił to w sposób czysty i wyważony. Niełatwo też poddawał się modom, był wyczulony na efekciarstwo, a jego scenografie często nazywano po prostu "mądrymi".
"Walczy o swój teatr - notowała Marta Fik - rozsadzając ustalone konwencje, lecz nie burząc ich. Walczy w sposób wyważony i skromny." ("Teatr" 1968, nr 24)
Sam twórca przyznawał, że
"(...) w imię tradycji robi się zły teatr. To słowo nigdy do niczego dobrego w teatrze nie służyło. (...) jesteśmy skazani na współczesność. Nie rozumiemy jej, bo jesteśmy w środku, ale nie możemy nie być współcześni. Natomiast współczesność jako słowo, jako hasło, wiąże się właśnie z nonkonformizmem w stosunku do mody. Musimy po prostu 'dla zachowania twarzy' odnosić się do niej z pewna dozą nieufności, co nie znaczy, żebyśmy za ta modą nie podążali." ("Teatr" 1966, nr 1)
Kosiński był także znakomitym eseistą i publicystą teatralnym. Pisał rzadko, na łamach m.in. "Przeglądu Kulturalnego", "Dialogu", "Teatru" i "Życia Literackiego". W 1972 roku ukazała się mała objętościowo, ale bardzo ważna w polskim myśleniu o teatrze książka zatytułowana "Kształt teatru", na którą złożyły się artykuły, szkice i felietony z lat 1954-1971.[5]
[1] Monika Mokrzycka-Pokora, Jan Kosiński, https://culture.pl/pl/tworca/jan-kosinski
[2] Daniel Bargiełowski, Dobry człowiek z Seczuanu, Sztandar Młodych 1956, http://www.encyklopediateatru.pl/artykuly/182389/dobry-czlowiek-z-seczuanu
[3] Karolina Beylin, Groteska i poezja, E”xpres wieczorny”, 1957 http://www.encyklopediateatru.pl/artykuly/185135/groteska-i-poezja
[4] Jan Paweł Gawlik, Co jest życiem, co jest snem?, Życie literackie 1969, http://www.encyklopediateatru.pl/artykuly/216848/co-jest-zyciem-co-jest-snem
[5] Monika Mokrzycka-Pokora, Jan Kosiński, https://culture.pl/pl/tworca/jan-kosinski