Jan Świderski
Biografia
JAN ŚWIDERSKI
Ur. 14 I 1916 w Chmielińcu. Zm. 18 X 1988 w Warszawie
Aktor teatralny i filmowy, reżyser teatralny, dyrektor teatru, pedagog. Początkowo studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim, ale szybko zmienił zainteresowania i w roku 1938 ukończył Wydział Aktorski warszawskiego Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, by podjąć pracę w Teatrze Polskim w Poznaniu. W czasie okupacji hitlerowskiej prowadził konspiracyjny teatrzyk w Krakowie. Po wojnie, w roku 1948 otrzymał dyplom aktorski łódzkiej PWST, ale wcześniej grał w teatrach Białegostoku i Lublina. Od roku 1949 związał się z teatrami warszawskimi - Polskim, Dramatycznym, a od roku 1966 do końca swoich dni pracował w Teatrze Ateneum. Był wybitnym pedagogiem, wychowawcą kilku pokoleń aktorskich w stołecznej PWST, w której od roku 1949 był profesorem, a w latach 1952 -1963 pełnił funkcję prorektora tej uczelni.[1]
W 1955 roku Świderski przeszedł do nowo otwartego w Pałacu Kultury i Nauki Teatru Domu Wojska Polskiego, który w 1957 roku przemianowano na Teatr Dramatyczny. Był, obok Mariana Mellera, Jana Kosińskiego i Ludwika René, jednym z członków kierownictwa artystycznego sceny (1955-1961), kierownikiem artystycznym (1961-1966), a w końcu dyrektorem warszawskiego teatru (1962-1966). Zagrał tutaj wiele ról w repertuarze współczesnym, potwierdzając nieprzeciętne zdolności w kreowaniu psychologicznie skomplikowanych, dojrzałych i świadomych swego położenia postaci. Drobiazgowo analizował rolę, chciał, by jego bohaterowie ożywali na scenie pokazując nie tylko jednostkowe przypadki ale i ogólniejsze prawdy o życiu. Znakomicie potrafił jednocześnie oskarżać postać, ale i brać ją w obronę, brać w obronę człowieka, który walczy o siebie w nieprzychylnym świecie. Tworzył więc zazwyczaj niejednoznaczne, nie poddające się prostym opisom wizerunki ludzi często prawdziwe cierpiących.[2]
W Teatrze Domu Wojska Polskiego debiutował u boku Haliny Mikołajskiej w Weselu jako aktor oraz reżyser (wraz z Maryną Broniewską). Kolejno na tej scenie zagrał w: Tragedii optymistycznej Wiszniewskiego, Samotności Słomczyńskiego, Imionach władzy Broszkiewicza w reż. Lidii Zamkow, w spektaklu Ruy Blas Hugo w reż. M. Broniewskiej, Krzesłach Ionesco, Szkoda tej czarownicy na stos Fry’a, Procesie w Salem Millera, w spektaklu Will Stark Warrena, Fizykach Dürrenmatta, Po upadku Millera w reż. Ludwika René, Antygonie Anouilha w reż. Jerzego Rakowieckiego, Romulusie Wielkim Dürrenmatta w reż. Haliny Mikołajskiej i Andrzeja Sadowskiego, Makbecie Shakespeare’a w reż. Bohdana Korzeniewskiego, Nosorożcu Ionesco w reż. Wandy Laskowskiej, Franku V Dürrenmatta w reż. Konrada Swinarskiego, Księdzu Marku w reż. Adama Hanuszkiewicza, spektaklu Czerwone róże dla mnie O’Caseya w reż. Aleksandra Bardiniego, Urzędzie Brezy w reż. Władysława Krzemińskiego, Romulusie wielkim Dürrenmatta w reż. Ludwika René, Zemście Fredro w reż. Gustawa Holoubka.
O jego wybitnych rolach pisano:
Kto nie widział Świderskiego w Krzesłach lub Antygonie nie może właściwie mówić, że zna nasz teatr i jego aktorów, tak dalece obie te role wydają mi się ważne w dorobku naszej sceny. Świderski nie od dziś zajmuje na niej coraz poważniejsze miejsce, a oryginalność i odrębność używanej przez niego metody każe przyglądać się ewolucji artystycznej tego aktora z uwagą uzasadnioną dotychczasowym dorobkiem. Jak większość młodych Świderski zaczynał od amantów, aby stopniowo, poprzez role charakterystyczne i dramat obyczajowy, zagłębiać się w psychologię swoich bohaterów, tworząc kreacje coraz wyrazistsze i coraz bogatsze. Pierwszą rolą w jakiej objawił się pazur Świderskiego, rolą o bardzo dużej precyzji psychologicznej i obyczajowej był Baron z schillerowskiej inscenizacji Na dnie, rozpoczynający serię "ról gorzkich" - takich jak Orestes w Elektrze Giraudoux, Karol w Eugenii Grandet, Astrow w Wujaszku Wani czy Prowodyr w Optymistycznej tragedii. Potem "gorzka seria", charakteryzująca się wyraźną demaskatorską postawą aktora wobec istotnych pobudek postępowania i ukrytych właściwości bohaterów, przerodziła się niepostrzeżenie w serię postaci jeszcze pełniej narysowanych, jeszcze bogatszych, ale pokazywanych już bez owej pasji kompromitowania, jaka towarzyszyła poprzednim kreacjom. Na jej miejsce pojawiła się - o ileż dojrzalsza! - ambicja pokazania całego człowieka ze wszystkim co w nim dobre i złe, co określa jego los i jego osobowość - niezależnie od naszej oceny i naszego doń stosunku. Najbardziej reprezentacyjnymi rolami tego etapu są - jak dotąd - właśnie Stary z Krzeseł i Kreon z Antygony.[3]
Chciałbym dziś pogawędzić o jednym tylko aktorze. O Janie Świderskim; ponieważ niedawno odbyła się premiera Antygony Anouilha, a przede wszystkim, ponieważ myślę, że jest on obecnie najwybitniejszym polskim aktorem swego pokolenia.
W tym określeniu mieści się dla mnie ocena wysokich umiejętności aktorskich, trudnej sztuki nakłaniania własnego ciała, aby stało się posłusznym wyrazem obcej osobowości, tzn. postaci, stworzonej przez autora sztuki. Ale nie tylko. Mieści się w nim również ocena twórczej fantazji, która sprawia, że w postaci, którą ma zagrać, aktor potrafi dojrzeć indywidualność niepowszednią, ciekawą, przykuwająca uwagę. Ale i to jeszcze nie wszystko. Wydaje mi się, że w rolach Świderskiego - tych najlepszych - zawiera się coś, co jest wyrazem nie tylko jego osobistych przeżyć, ale również przeżyć i doświadczeń szerszego kręgu ludzi, wśród których i dla których tworzy on swoje role. (…)
(…) Ale wkrótce potem zadziwił Świderski rolą "pozytywnego bohatera" w Samotności Słomczyńskiego. I od tego czasu znów patrzymy na niego inaczej, a jego nowe tendencje z roli na rolę zdają się krzepnąć. Jego postaci objawiają się teraz w formie bardziej zobiektywizowanej, a przez to pełniejszej, bogatszej i sprawiedliwszej. Nie chodzi już tylko o "demaskowanie" człowieka, nie ma już w tych ujęciach patologicznej jednostronności; ale jednocześnie doświadczenia poprzedniego okresu pozostawiły ślad, bardzo interesujący, w samej fakturze tych ról.
Z jakich źródeł biorą się u niego ten obiektywizm i głębsze uchwycenie proporcji życia? Myślę, że tym źródłem jest współczucie. Tak było w Krzesłach Ionesco, w Imionach władzy Broszkiewicza. Tak jest też w Antygonie Anouilha. [4]
Wielki. Bo Romulus jest postacią niezmiernie trudną do odtworzenia. Gra w sztuce Dürrenmatta to - używając terminologii sportowej - karkołomny slalom pomiędzy groteską a tragizmem. Wymaga bardzo subtelnej roboty. Reżyser albo aktor nieumiejętną interpretacją może utwór tego typu całkowicie położyć - albo swoim kunsztem wzmocnić jego sugestywność. Jan Świderski w roli tytułowej pokazał wysoką klasę gry. Uwydatnił intelektualne wartości tej scenicznej przypowieści, zręcznie wykorzystał aspekt humorystyczny - i był prawdziwym człowiekiem. W jego interpretacji "filozofia kurnika" Romulusa(i Odoakra)ma głęboki sens, może tragiczny w swej bezsilności, ale wypływający z przyznania człowiekowi prawa do przeciwstawienia się złu - chociażby tylko biernego. Romulus walczy z fikcją. Fikcją ojczyzny, wspaniałego niegdyś imperium. Widzi w nim państwo zaborcze, powstałe na krzywdzie innych narodów. Jeżeli nie potrafiło być dobre, sprawiedliwe - niech ginie! Obywatel ma prawo sądzić własny kraj.[5]
JAN ŚWIDERSKI w roli "ostatniego" człowieka w tym świecie potworów ukazał nieprzebrane bogactwo i skalę swych środków wyrazu. Maska aktora w każdym momencie zmiennych przeżyć bohatera kształtuje się dowolnie i inaczej, osiągając formę maksymalnej wyrazistości. (Jan N. Miller, o roli w spektaklu Nosorożec, Głos pracy, 1961)
Wyreżyserował w Teatrze Dramatycznym Pamiętnik Anny Frank Goodricha i Hacketta, Policjantów Mrożka (odgrywając również rolę Więźnia), Ożenek Gogola (wcielając się w postać Anuczkina), Szkołę żon Molière’a:
Jan Świderski wziął na swe barki trud niemały: nie tylko gra w molierowskiej Szkole żon główną rolę, ale również arcydzieło Molièra zainscenizował i wyreżyserował. Zacznijmy od reżyserii. Nie ulegając modnym prądom, idącym w kierunku tak zwanego uwspółcześniania, Świderski prezentuje spektakl w tonacji akademickiej, klasycznej, wychodząc zapewne z założenia, że tekst molierowski, zwłaszcza w Szkole żon sam się obroni i niepotrzebne mu są najbardziej pomysłowe wtręty, podpórki i wygłupy. Reżyser zrezygnował również z ilustracji muzycznej, którą się ostatnio tak chętnie stosuje na naszych scenach. W rezultacie mamy przedstawienie sensowne, logiczne (nieco może tylko pozbawione tempa). Chyba najwięcej skorzysta na tym młodzież, której raz po raz prezentuje się utwory z przeszłości w postaci widowiska, będącego mniej lub więcej pokraczną karykaturą tekstów, traktowanych przez inscenizatorów, jako coś w rodzaju zła koniecznego. Kreację aktorską Świderskiego można by określić jako wybitną. Podstarzały Arnolf, którego wodzi za nos rzekomo naiwna Anusia, to w ujęciu Świderskiego postać głęboko tragiczna. Świderski ukazuje na przykładzie Arnolfa tragedię nieuchronnego i nieodwracalnego starzenia się.[6]
W dwudziestą rocznicę śmierci artysty, tak wspominał go Witold Sadowy:
W roku 1954 mianowano go dyrektorem artystycznym Teatru Domu Wojska Polskiego w Pałacu Kultury. Kierował tym teatrem wraz z Marianem Mellerem, Janem Kosińskim i Ludwikiem René do roku 1966. Uroczyście otwarto go 22 lipca 1955 roku Weselem Wyspiańskiego. W obsadzie znakomite nazwiska, a wśród nich Jan Świderski jako Poeta i Halina Mikołajska jako Rachel. Teatr wkrótce zmienił nazwę na Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy. Był to jeden z najlepszych teatrów w stolicy. Każda premiera to wydarzenie najwyższej klasy, oczekiwane przez publiczność i krytykę. W zespole najwybitniejsi artyści i najwięksi reżyserzy, na czele z Ludwikiem René, który realizował większość przedstawień. W repertuarze klasyka polska i zagraniczna oraz najnowsze sztuki zachodnie.
Odkąd Jan Świderski pojawił się w Warszawie, jego wielbiciele z utęsknieniem czekali na każdą nową rolę. Na scenie Teatru Dramatycznego tworzył niezapomniane kreacje, rozwijał swoje wszechstronne możliwości, zachwycał kunsztem prowadzenia dialogu i bogactwem aktorskiego wyrazu. Po Poecie w Weselu grał Berangera w Nosorożcu Eugene'a lonesco, Więźnia w Policjantach Sławomira Mrożka, gdzie przeistacza! się w części drugiej w Adiutanta. Pokazał w tej roli po mistrzowsku swoje możliwości transformacji.
Kolejne wielkie role Świderskiego to m.in. niezapomniany genialny Romulus w sztuce Friedricha Dürrenmatta Romulus Wielki, wspaniały Stary w Krzesłach Ionesco z Haliną Mikołajską, równie rewelacyjną jako Starą, i Kossakowski w Księdzu Marku Juliusza Słowackiego.[7]
Od 1967 roku Świderski był członkiem zespołu Teatru Ateneum. W latach 80. aktor występował nadal na deskach scen warszawskich, w Ateneum i Teatrze na Woli oraz na lubelskiej scenie im. Osterwy. Związał się również z poznańską Sceną na Piętrze
Zapisał się w pamięci jako jeden z najwybitniejszych aktorów Teatru TV w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W opiniach innych artystów Jan Świderski uchodził za mistrza. Uważał, że na scenie gra siebie, ale lubił role przewrotne. Zwykł był mawiać swoim studentom, że gra aktorska nie polega na udawaniu, że zmienia się w kogoś innego, ale na pokazywaniu siebie w inny sposób, w okolicznościach fikcyjnych. Gram siebie, a w zależności od roli zmieniam pozornie swój wygląd, mówił. Był mistrzem charakteryzacji. Znany z ciętego języka, nie przepuszczał okazji do pojedynków słownych, z których zawsze wychodził zwycięsko. Znacznie mniej szczęścia miał do filmu. Zagrał wprawdzie kilkadziesiąt ról filmowych, ale nie były to szczególne osiągnięcia (Zakazane piosenki, Pierwsze dni, Kariera, Dom bez okien, Troje i las, Daleka jest droga, Popioły, Spirala, Pełnia i inne). Był laureatem nagród państwowych w latach 1950, 1964 i 1976. Zmarł 18 października 1988 roku w Warszawie. Pisano wtedy o śmierci króla sceny.
[1] Źródło: Trybuna nr 116, 1996-05-18/19 i Słowo Ludu nr 1746, 1993-01-29
[2] https://culture.pl/pl/tworca/jan-swiderski
[3] Jan Paweł Gawlik, Jan Świderski, http://www.encyklopediateatru.pl/artykuly/183272/jan-swiderski
[4] Edward Csató, Portret aktora, http://www.encyklopediateatru.pl/artykuly/73503/portret-aktora
[5] Zofia Jasińska, Świderski Wielki, http://www.encyklopediateatru.pl/artykuly/187651/swiderski-wielki
[6] Jacek Frühling, Molier tragiczny, http://www.encyklopediateatru.pl/artykuly/210464/molier-tragiczny
[7] Witold Sadowy, http://www.encyklopediateatru.pl/artykuly/68884/wspomnienie-jan-swiderski-14011916-18101988