Trwa ładowanie..

Wanda Łuczycka

Biografia

ur. 2 VII 1907 w Józefowie Lubelskim – zm. 3 VII 1996 w Skolimowie

Aktorka teatralna i filmowa.

Ukończyła Szkołę Dramatyczną przy warszawskim Konserwatorium w roku 1932. W tym samym roku zadebiutowała w Teatrze Polskim w Toruniu jako najstarsza z bohaterek komedii Fredry Gwałtu, co się dzieje. W pierwszym aktorskim sezonie, spędzonym w właśnie Toruniu, zagrała w 22 różnorodnych premierach (m. in. Annę w Warszawiance Wyspiańskiego, Księżnę Eboli w Don Karlosie Schillera, Desdemonę w Otellu Szekspira). Przed wojną pracowała kolejno w objazdowym Teatrze Wołyńskim im. Słowackiego w Łucku (1933–36), Instytucie Reduty (1936–37), Teatrze Miejskim w Łodzi (1937–38) i Teatrze Narodowym w Warszawie (1938–39), do którego po wojnie wracała jeszcze dwukrotnie (1949–55 i 1964–68), by zagrać m. in. Rozalię Wścieklicową w Janie Karolu Marii Wścieklicy Witkiewicza. Wojnę spędziła na lubelskiej wsi. W listopadzie 1944 roku powróciła na scenę w Teatrze Wojska Polskiego w Lublinie, z którym przeniosła się do Łodzi, by w 1947 roku przenieść się na stałe do Warszawy – gdzie trafiła kolejno do Teatru Nowego (1947–48) i Teatru Rozmaitości (1948–49).

Kiedy w 1955 roku znalazła się w zespole Teatru Dramatycznego (do 1957 działającego pod nazwą Teatru Domu Wojska Polskiego), miała w swoim dorobku co najmniej kilka ważnych, charakterystycznych ról: tytułowe Kaśkę Kariatydę Zapolskiej i Madame Sans-Gene Sardou,  Hankę w Moralności pani Dulskiej Zapolskiej (zagrane jeszcze przed wojną) i Eufemię w Jadzi wdowie Ruszkowskiego, Pulcherię w Domu otwartym Bałuckiego, Głafirę w Jegorze Bułyczowie i innych Gorkiego, Elmirę w Świętoszku Moliera, Fiokłę w Ożenku oraz Annę w Rewizorze Gogola. Role charakterystyczne i wyraziste grywała od wczesnej młodości.

W Teatrze Dramatycznym grała do 1964 i ponownie w latach 1968–85. Jeszcze pod szyldem Teatru Domu Wojska Polskiego była m.in. Gospodynią w Weselu Wyspiańskiego w reż. Maryny Broniewskiej i Jana Świderskiego, Wdową Szin w Dobrym człowieku z Seczuanu Brechta w reż. Ludwika Rene czy Orgonową w Damach i huzarach Fredry.

Spośród niemal 30 ról – w jej dorobku to było zaledwie 30 – zagranych w Dramatycznym, co najmniej kilka przeszło do historii teatru, a każda kolejna była bez wątpienia potwierdzeniem jej wielkiej pracowitości i talentu. Były to role bardzo różnorodne, dramatyczne i komediowe. Przede wszystkim zasłynęła jako odtwórczyni ról w prapremierach sztuk Dürrenmatta (Klara Zachanassian w Wizycie starszej pani, Matylda w Fizykach, Eleonora w Królu Janie według Szekspira – wszystkie trzy w reżyserii Ludwika René i Tabtum w Anioł zstąpił do Babilonu w reż. Konrada Swinarskiego).

„W Wizycie rozwinęła bogaty, mieniący się wielu odcieniami wachlarz swego dramatycznego talentu” – pisał Stefan Polanica („Słowo Powszechne” 1958 nr 58). „Rola Klary Zachanassian jest bardzo złożona. Miliarderka, uosobienie Pieniądza, ma budzić grozę, a równocześnie rodzaj wyzwalającego śmiechu, skoro obraca się przeważnie w grotesce i humorze, przypominającym humor abstrakcyjny. Słowa Klary, jej wyobraźnia, jej zachowanie i matrymonialne przygody są groteskowe, karykaturalne, co więcej: kiczowate. Jej wszechpotęga pokazana jest w zbliżeniach raz makabrycznych, ale innym razem tylko komicznych i absurdalnie deformujących. […] musi ona wciąż balansować po wąskiej ścieżce, po której obu stronach czyha śmieszność pospolita, niezamierzona, przeciwna intencjom Dürrenmatta. Wanda Łuczycka pewną stopą (liczba pojedyncza szczególnie tu na miejscu) przechodzi tę ścieżkę, ani razu nawet się nie zachwiała. Wygląda, zachowuje się, mówi jakby była postacią w pełni realną i mającą swój żywy odpowiednik w świecie rzeczywistym, złowrogim, amoralnym, jak wymienieni w sztuce jej przyjaciele Onassis i Aga Khan. Ten kunszt Łuczyckiej również przyczynia się do urealistycznienia całej sztuki” (Jaszcz, „Trybuna Ludu” 1958 nr 69). „Zachwycała precyzją rysunku odtwarzanej postaci. Jej Klara, ponadczasowa i niezniszczalna, budziła jakąś prawdziwą i uzasadnioną grozę, nie tracąc przy tym jednak cech ludzkich” (Zofia Sieradzka „Głos Pracy” 1958 nr 59).  „Łuczycka była przerażająca w nieruchomości złej twarzy, w błysku drapieżnym oczu, w układaniu ubranego w kosztowną suknię ciała, w którym tak wielką rolę grają sztuczne protezy. Była jak uosobienie Zemsty jak bogini antyczna, która zstąpiła na ziemię, by spełnić Nemezis. Była odrażająco wspaniała” (Karolina Beylin, „Express Wieczorny” 1958 nr 62). „Bardzo trudna i skomplikowana rola Klary Zachanssian przypadła w udziale Łuczyckiej. Wbrew pokusom tekstu artystka ustrzegła się zdemonizowania tej postaci. Jej okrucieństwo, jej brutalność mają w sobie gdzieś na dnie coś bardzo ludzkiego” (Jacek Frühling, „Orka” 1958 nr 12).

Wyrazista i wyzywająca była jej hetera Tabtum w sztuce Anioł zstąpił do Babilonu: „popisową rolę miała Łuczycka jako hetera Tabtum, majestatyczna i olśniewająca, otoczona doskonale ucharakteryzowaną świtą statystek” (Jerzy Zagórski, „Kurier Polski” 1961 nr 54); „świetną w epizodzie hetery Tabtum objawiła nam się Wanda Łuczycka – bezczelna, szydercza, zuchwała” (Karolina Beylin, „Express Wieczorny” 1961 nr 54).

Bezsprzecznie i zgodnie uznano, że wybitną kreację stworzyła jako Doktor Matylda w Fizykach: „Łuczycka w roli psychiatry dr Matyldy von Zahnd pokazała nam drugie po bohaterce Wizyty starszej pani doskonałe wcielenie dürrenmattowskiej roli. Sam jej wygląd zewnętrzny był już wyśmienity: garbata, skrzywiona, o rzadkich siwych włosach, o ruchach władczych, głosie przyzwyczajonym do rozkazów, sposób prowadzenia dialogu ma wprost urzekający. Jednocześnie potrafiła sprawić, że nawet widz, który nie znał tekstu przed spektaklem, w tonie jej głosu wyczuwa coś szaleńczego. Rola od początku do końca rozegrana sugestywnie” (Karolina Beylin, „Express Wieczorny” 1963 nr 21). „Wanda Łuczycka stała przed niebezpieczeństwem powtórzenia roli Klary Zachanassian. Nie powtórzyła. Ukazała inny wyraz przebiegłości, władczości, obsesji. Sylwetka tej oschłej, brzydkiej, ułomnej, obłąkanej a piekielnie logicznej starej kobiety nie wypadnie nikomu z pamięci. Samo zdemaskowanie obłędu pani Zahnd wygrała Łuczycka wspaniale” (Jaszcz, „Trybuna Ludu” 1963 nr 25). „Nieoczekiwanie okazuje się, że to Matylda von Zahnd – sławna lekarka, właścicielka szpitala jest obłąkana, że to ona powinna być zamknięta jako niebezpieczna dla świata i trzymana pod strażą. Przypomina Klarę Zachanassian z Wizyty starszej pani. Mściwa i mszcząca się na świecie za wzgardę, której doznała, mściwa aż do obłędu. Kiedy po raz pierwszy wchodzi na scenę w białym lekarskim kitlu ze słuchawkami na ramieniu, garbata, pochylona, i krótko, niemal po męsku ostrzyżonymi włosami – pierwsze jej słowa brzmią: to mój ojciec (wskazuje na portret) nienawidził mnie jak zarazę. Jest zła i bezduszna, mimo pozorów współczucia, jakie okazuje, z przenikliwym, zimnym spojrzeniem. Kiedy w zakończeniu sztuki wybucha obłąkańczym krzykiem nienawiści do świata – jej suchy, skrzeczący głos wypełnia cały teatr. Matyldę von Zahnd gra Wanda Łuczycka i jest to dużej miary kreacja tej wybitnej, niedostatecznie znanej aktorki, pamiętnej z tytułowej roli w Wizycie starszej pani” (Jeremi Czuliński, „Trybuna Mazowiecka” 1963 nr 28). „Wanda Łuczycka imponuje żelazną konsekwencją w przeprowadzeniu trudnej roli Matyldy von Zahnd. Obłęd podstarzałej dyrektorki zaznacza środkami tak wysublimowanymi, że są one prawie literaturą, nie aktorstwem: bezbarwność głosu w pierwszych scenach i charkliwy skowyt w finałowym wybuchu nie mają w sobie nic z naturalistycznych symptomów szaleństwa, nic z teatralnego banału” (Witold Filler, „Polityka” 1963 nr 6).

Wreszcie ostatnia rola dürrenmattowska – Królowa Eleonora w Królu Janie według Szekspira „nasycona dramatycznymi akcentami” (Jan Alfred Szczepański, „Trybuna Ludu” 1970 nr 199), zagrana „wstrząsająco” (es „Słowo Powszechne” 1970 nr 175), a „przejście od postaci królowej-przekupy, królowej-maglarki, do tragicznej, skazanej na śmierć starej kobiety, obarczonej mądrością klęsk, władzy i wieku, opuszczonej przez Boga i ludzi – jest zadaniem prawie niewykonalnym” (Andrzej Hausbrandt, „Teatr” 1970 nr 19).

Wybitne role stworzyła Łuczycka także w polskim repertuarze współczesnym (sztuki Gombrowicza, Różewicza, Mrożka). „Majstersztykiem aktorstwa” określił Zygmunt Greń jej Królową Małgorzatę w prapremierowej Iwonie, księżniczce Burgunda Gombrowicza w reżyserii Haliny Mikołajskiej („Życie Literackie 1959 nr 6), o której Jan Kott napisał: „Łuczycka, była z zupełnym spokojem kuchtą, której wcale nie dziwi, że jest królową. I była także przezabawna” („Przegląd Kulturalny” 1958 nr 2). Była Tłustą Kobietą w prapremierze Kartoteki Różewicza w reżyserii Wandy Laskowskiej: „żałosną i śmieszną” (Zofia Karczewska-Markiewicz, „Życie Warszawy”1960 nr 78), „która łączy zachwycający umiar z wyrazistością” (Wojciech Natanson „Życie Literackie” 1960 nr 23). Krytycy nie szczędzili jej pochlebnych ocen: „Oddzielna pochwała należy się Wandzie Łuczyckiej za wyrazistą sylwetkę Tłustej Kobiety spragnionej miłości” – pisała Karolina Beylin („Express Wieczorny” 1960 nr 81), a Jerzy Zagórski podkreślał, że „Świetnie wycyzelowała swą rolę Tłustej kobiety Łuczycka” („Kurier Polski” 1960 nr 81). Z ról Różewiczowskich zagrała jeszcze w Dramatycznym Przyjaciółkę w prapremierze Grupy Laokoona i Ewę w Wyszedł z domu na scenie Teatru Narodowego – oba spektakle w reżyserii Wandy Laskowskiej.

Wystąpiła także jako Matka w Rzeźni Mrożka w reżyserii Jerzego Jarockiego: „prezentując aktorstwo najwyższej próby, w którym ton serio i groteska wyważone są w stopniu maksymalnym” (EL. ŻM., „Zwierciadło” 1975 nr 17). Była „matką, która ma niewzruszone prawo do syna, swego dziecka. Dzieckiem działa, rozpustę ignoruje, wykazuje matczyną troskliwość, każe pokazać rączki, uszka, szyjkę, upupia i ubezwłasnowolnia. Czy to jakaś patologiczna matka? Nie, bo nie jesteśmy na terenie dramatu psychologicznego. Matka chce powstrzymać proces dojrzewania, bo wie, jakie to niebezpieczne i jak się źle kończy. Jest nie tylko Freudem podszyta. A Łuczycka wypłoszywszy Flecistkę bierze flet i choć nie umie, gra na nim z najwyższą biegłością. To pomysł Jarockiego, bo Mrożek chciał inaczej. Piękny pomysł. Łuczyckiej wierzymy, że może wszystko i że miłość, niestety, czyni cuda” (Marta Piwińska, „Teatr” 1975 nr 10).

Doskonale odnajdowała się także w rolach komediowych. Bardzo przychylnie oceniona jako Kornelia w nie do końca pozytywnie przyjętej Uczcie morderców Wydrzyńskiego w reż. Wandy Laskowskiej: „znakomita wprost Wanda Łuczycka w roli «pozytywnej» mamy-nauczycielki” (Karolina Beylin, „Express Wieczorny” 1960 nr 186), która „dla wygody i spokoju godzi się na wszystko, choć chętnie także by kogoś struła. Gra ją Wanda Łuczycka, naprawdę doskonale. Z dyskrecją zewnętrzną pokazuje otchłań współczesnej dulszczyzny, która pleni się bardziej powszechnie niż się sądzi i przy której ohyda drobnomieszczańska z czasów Zapolskiej jest dziecinna nie tylko, nie tylko na scenach...” (Jerzy Zagórski, „Kurier Polski” 1960 nr 186). Jako Fiokła w Ożenku Gogola w reż. Jana Świderskiego „stworzyła świetną, soczystą postać swatki-krętaczki” (Karolina Beylin, „Express Wieczorny” 1961 nr 267). „Zewnętrznymi środkami humoru najmniej posługiwała się Wanda Łuczycka w roli niezmożonej swatki Fiokły: nie była «żywiołowa», nie była «gejzerem wesołości», przeciwnie – grała jakby na hamulcach, na przyciszeniach, podobała mi się najbardziej” (Jaszcz, „Trybuna Ludu” 1961 nr 311). Komedia Photo Finish Ustinowa w reż. Ludwika Rene „była także kolejnym, wielkim sukcesem Wandy Łuczyckiej, niezawodnej odtwórczyni ról starych, nieznośnych bab” (Andrzej Hausbrandt, „Express Wieczorny” 1972 nr 141). Wystąpiła w nim jako najstarsza żona głównego bohatera (Stella była grana przez 3 aktorki w różnym wieku): „zagrała taktownie i oszczędnie” (Maria Kosińska, „Życie Warszawy” 1972 nr 140), „tak właśnie jak należy grać ten gatunek – lekko, z wdziękiem i z delikatnym, ledwie zaznaczonym ironicznym dystansem” (Irena Kellner, „Teatr” 1972 nr 16). A jeszcze w tej komediowej galerii pojawiają się Pani Borkowska w Karykaturach Kisielewskiego w reż. Gustawa Holoubka, Pani Pernelle w Biedaczku vel Tartuffe Moliera w reż. Marka Walczewskiego czy dyktatorska dozorczyni Miętusowa w Awarii Dobrowolskiej w reż. autorki.

Grywała postaci, które nie były jednoznacznie pozytywne, ale głęboko ludzkie. Wiele z jej bohaterek to kobiety niesympatyczne i okrutne. Nie sposób pominąć jej udziału w Guernice Arrabala w reżyserii Helmuta Kajzara – wystąpiła w dwóch z trzech jednoaktówek składających się na ten spektakl. Była Lirą w części Guernica: „Aktorsko wieczór należy do Wandy Łuczyckiej. Dramatyczna sytuacja kobiety, zasypanej w klozecie gruzem trafionego bombą domu przekazuje Łuczycka wyłącznie słowem, bo na scenie jest niewidoczna: i przekazuje przejmująco. […] Lira kona w klozecie (Jaszcz, „Trybuna Ludu” 1969 nr 174). I Franciszką w części Franciszka i kaci: „to popis aktorski Wandy Łuczyckiej w roli matki, która wydała własnego męża w ręce katów, a wobec dzieci zasłania własną podłość i okrucieństwo pozorami niewysłowionej dobroci. Łuczycka przejmująco zagrała tę rolę, przechodząc od nienawiści do udanej litości dla ofiary i od macierzyńskiej miłości i dobroci do bezwzględności i okrucieństwa wobec własnych synów” (Maciej Karpiński, „Sztandar Młodych” 1969 nr 150). „Wanda Łuczycka w roli Franciszki denuncjującej męża, znakomicie – w sposób przypominający jej najlepsze kreacje, a zwłaszcza jej interpretację w Wizycie starszej pani – ukazała pełną skalę obłudy, sadyzmu i okrucieństwa. Ubrana jest w typowo hiszpańską suknię i czarny welon, nieodparcie przywodzący na myśl atmosferę bigoterii i dewocji, która jest tu bardzo na miejscu i dobrze służy roli” (Alojzy Pałłasz, „Teatr” 1969 nr 15). A „choć Franciszka jest potworem, Łuczycka gra ją po ludzku, prawie naturalistycznie” (Jaszcz, „Trybuna Ludu” 1969 nr 174).

Jej aktorstwo opisywano jako pełne wyrazu i psychologicznej życiowej prawdy,  precyzyjne, dopracowane i sugestywne. Nawet w rolach niewielkich trudno ją było pominąć krytykom w recenzjach. Bohaterki, które grywała, były soczyste. Jej skala ekspresji była rozpięta między realizmem a groteską.

Uznaniem krytyki cieszyły się też jej role w Teatrze Telewizji: Dulska w Moralności pani Dulskiej Zapolskiej, Orgonowa w Damach i huzarach Fredry, Pani Stara w Odprawie posłów greckich Kochanowskiego. Przez wiele lat występowała jako Stefania Frączakowa w popularnej powieści radiowej Matysiakowie.

Współpracę z filmem rozpoczęła jeszcze przed wojną, statystując w kilku obrazach. Po wojnie wystąpiła w kilkudziesięciu rolach epizodycznych, ale często zapamiętywanych przez publiczność, jak Gospodyni Kowalska w Mężu swojej żony, Babcia Pawła w serialu Wojna domowa czy Arkuszowa w Nocach i dniach. Za rolę w filmie Głos z tamtego świata otrzymała Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Mar del Plata.

Prywatnie była żoną dyrektora Teatru Dramatycznego Mariana Mellera.

Więcej informacji o Wanda Łuczycka na stronie Encyklopedii Teatru Polskiego.