Trwa ładowanie..

Mariusz Bonaszewski

Biografia

Ur. 26 VIII 1964 w Koszalinie.

Aktor.

Absolwent Wydziału Aktorskiego warszawskiej PWST (1988). Zadebiutował po ukończeniu studiów w Teatrze Polskim w Warszawie. W latach 1988-1997 był aktorem Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy. Pierwszą jego rolą był Paweł w Carze Mikołaju Słobodzianka w reżyserii Macieja Prusa. U tego reżysera zagrał jeszcze Łukę w Na dnie Gorkiego i Męża w Nie-Boskiej komedii z Niedokończonym poematem Krasińskiego. Ta druga inscenizacja była przyjęta kontrowersyjnie, a o roli Bonaszewskiego Jacek Sieradzki napisał: „Klęskę poniósł Mariusz Bonaszewski: jego Henryk, który powinien skupiać na sobie uwagę, fascynować, rozpływał się w tłumie bezbarwny, odpychający, nudny” („Polityka” 1991 nr 12).

Podobnie było z Mewą Czechowa, którą wystawił Andrzej Domalik, a w której Bonaszewski zagrał Trieplewa. Interpretację sztuki surowo ocenił Andrzej Wanat, ale docenił aktora: „I wreszcie Trieplew - najlepsza z ról, w jakich widziałem Mariusza Bonaszewskiego: wrażliwy, nerwo­wy, frustrujący, zbuntowany przeciwko rutynie starszych i obyczajom matki” („Teatr” 1992 nr 1). 

W eksperymentalnym spektaklu młodego reżysera, Adama Sroki, inspirowanym poezją Rimbauda Bonaszewski pełnił rolę Przewodnika i głosu poety.

Przyszło w końcu najpoważniejsze wyzwanie aktorskie, jakim był Hamlet w inscenizacji tragedii Szekspira, przygotowanej przez Andrzeja Domalika. Krytycy dopatrywali się w przedstawieniu współczesnych odniesień, wiążących się także bezpośrednio z kontekstem Teatru Dramatycznego. „Współczesny jest także Ham­let (Mariusz Bonaszewski), który swoim zachowaniem, obfitują­cym w nagłe i nieoczekiwane zmiany nastrojów, demonstruje niestabilność psychiczną, typową dla wieku dojrzewania. Nie dziwi mnie to specjalnie, bo przedstawienie Domalika najwyraźniej adresowane jest do nastolatków i to, dodajmy, tych samych nasto­latków, którzy zapełniali widownię Dramatycznego na przedsta­wieniach Metra” – Janusz Majcherek nawiązywał do cieszącego się ogromną popularnością w tym czasie musicalu Janusza Stokłosy i Janusza Józefowicza („Teatr” 1993 nr 2). Bronił jednak roli Hamleta Andrzej Lis: „Nie do końca stracona jest też rola samego Hamleta Mariusza Bonaszewskiego. Jest to Hamlet reagujący spontanicznie, naturalnie, czasem gwałtownie. Mówi szybciej, niż myśli. Monolog ‘Być albo nie być’ ‘operowo’ zakomponowany wyraźnie gwałci jego prostą naturę. Chce żyć w zgodzie z prawdą. Bez większych komplikacji. Na pewno nie należy do Hamletów refleksyjnych. Za to jest bardzo sprawny fizycznie, roznosi go energia. Ma spore poczucie humoru. Jest wrażliwy. Może najbardziej szkoda tego, że, nie wnosi ze sobą na scenę żadnego własnego problemu. To czym żyje, jest zaledwie reakcją na otoczenie” („Trybuna” 1993 nr 6).

Po latach Jolanta Kowalska tak opisywała znaczenie roli Hamleta w wykonaniu Bonaszewskiego: „(…) w grze Bonaszewskiego było coś z charyzmatycznej aury rockowego idola: trzymał publiczność w kleszczach, narzucał jej swoje emocje, fascynował nieprawdopodobną energią, rozsadzając nią przestrzeń podestu rozpiętego nad głowami widzów. To prawda, był Hamletem niedojrzałym. Uciekał w błazeństwa i grymasy, tuszujące duchową bezradność wobec świata. Ponieważ jednak świat nie zasługiwał, by traktować go poważnie, polski Hamlet czasu transformacji postanawiał zająć się sobą. Jego szaleństwo było apokaliptycznym tańcem na pobojowisku, w czym bardzo przypominał bohatera piosenki Marcina Świetlickiego, który wykrzykiwał wówczas bunt całego pokolenia w punkowym refrenie: ‘Nie ma świata – skończył się / Nie ma celu – skończył się’” („Teatr” 2013 nr 11).

Bonaszewski w czasie swojej pracy w Dramatycznym zagrał jeszcze jedną szekspirowską rolę: Jakuba w Jak wam się podoba w reżyserii Piotra Cieślaka. „Bardzo dobrze wypada słynny monolog Jakuba – ‘cały świat to scena...’ w wykonaniu Mariusza Bonaszewskiego” – chwalił Jacek Wakar („Życie” 1996 nr 264).

Ważniejszym doświadczeniem była rola Orestesa, którą Bonaszewski zagrał w głośnym spektaklu Elektry Sofoklesa, wyreżyserowanym w swoim warszawskim debiucie przez Krzysztofa Warlikowskiego. Było to spotkanie z nowym językiem teatralnym, który początkowo  przyjmowany z oporami wkrótce miał zawładnąć wyobraźnią publiczności poszukującej silniejszych wrażeń. Dla Mariusza Bonaszewskiego był to wstęp do współpracy z Warlikowskim, która zaowocowała później znakomitą rolą w Oczyszczonych Kane w Teatrze Rozmaitości w Warszawie.

Ostatnią rolą aktora w Dramatycznym był Trofimow w Wiśniowym sadzie w reżyserii Leonida Hejfeca. W 1997 r. aktor opuścił zespół i przeniósł się do inaugurującego po przerwie działalność Teatru Narodowego. Bonaszewski miał tu okazję kontynuować zaczętą wcześniej w Teatrze Polskim we Wrocławiu współpracę z Jerzym Jarockim, a także zdobywać nowe doświadczenia w spektaklach Jerzego Grzegorzewskiego.

Do Teatru Dramatycznego wrócił, by gościnnie zagrać w inscenizacji Wszystko, co się dobrze kończy Szekspira, przygotowanej przez Piotra Cieślaka. O roli Bonaszewskiego pisał Jacek Wakar: „Bertram Mariusza Bonaszewskiego nie wie, co znaczy prawda. Uniżony wobec władcy, bez zmrużenia oka rani ludzi niższych stanów. Wyprostowany jak struna, przypomina fircyka w paradnym mundurze, wpatrzonego we własne lustrzane odbicie. Bonaszewski jest w tej roli karykaturą Szekspirow­skich amantów, śliski i odpychający w swej sztuczności” („Życie” 2001 nr 3).

Więcej informacji o Mariusz Bonaszewski na stronie Encyklopedii Teatru Polskiego.