Trwa ładowanie..

Irena Kellner: O Marianie Mellerze

Artykuł zamieszczony w „Teatrze” 1974, nr 24.

Irena Kellner

O MARIANIE MELLERZE

Jednym z pierwszych dokumentów, wydanych przez utworzony przez PKWN w Lublinie Wydział Teatralny, jest zlecenie zorganizowania Teatru Wojewódzkiego w Białymstoku. Pismo to, oznaczone numerem dziennika S.p. 11/T/44 r., nosi datę 28 sierpnia 1944 roku, a otrzymał je Marian Meller.

Marian Meller urodził się w r. 1905 w Toruniu. W czasie pełnienia służby wojskowej w Grudziądzu zainteresował się teatrem; teatr w Grudziądzu, któremu dyrektorowa ł wówczas Karol Wenda, pozyskał wkrótce młodego żołnierza, jako aktora i inspicjenta. W roku 1928 wstąpił do wileńskiego Instytutu Reduty; w Reducie pozostawał do r. 1932, kiedy to Aleksander Rodziewicz zaangażował Mellera do swego teatru w Łucku, powierzając mu dwie funkcje: aktora i dyrektora administracyjnego. W trzy lata później w r. 1935 Meller jest już sekretarzem Teatru Narodowego w Warszawie, na którym to stanowisku pozostał do chwili wybuchu II wojny światowej. W latach 1939-44 nie pracuje w teatrze; ostatnie dwa lata okupacji spędził w oddziałach leśnych AK w Lasach Zamojskich ; ujawnił się jako jeden z pierwszych uczestników polskiego ruchu oporu, by móc natychmiast zgłosić się do pracy - oczywiście do pracy w teatrze.

Otrzymawszy zlecenie, o którym mowa na wstępie, pojechał natychmiast do Białegostoku, gdzie zorganizował zespół i uruchomił teatr. Zaledwie zdążył dać w teatrze białostockim 2 premiery - gdy znów powierzono mu nowe zadanie: jesienią 1944, po porozumieniu zawartym między Ministerstwem Obrony Narodowej i Ministerstwem Kultury i Sztuki, Meller wraz z Władysławem Krasnowieckim otrzymali polecenie zorganizowania reprezentacyjnego Teatru Wojska Polskiego w Łodzi. I z tego zadania wywiązał się znakomicie, współpracując najpierw z Krasnowieckim a następnie z Leonem Schillerem.

Łódź opuścił Meller w r. 1947, by udać się do Warszawy w celu stworzenia nowego teatru a raczej Teatru Nowego, wespół z Julianem Tuwimem. W roku 1950, razem z Władysławem Krasnowieckim i Władysławem Daszewskim organizuje Teatr Narodowy w nowo odbudowanej części corazziańskiego zespołu przy pl. Teatralnym. W r. 1954 przeszedł do Teatru Domu Wojska Polskiego (później Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy), będąc jednocześnie w roku 1955 pełnomocnikiem Ministra Kultury i Sztuki do spraw uruchomienia wszystkich scen teatralnych w Pałacu Kultury i Nauki.

Niezależnie od wszystkich tych pełnoetatowych stanowisk dyrektorskich Marian Meller delegowany bywał okresowo (nieraz zresztą na długie miesiące) do różnych teatrów warszawskich (Rozmaitości, Nowy, Polski, Narodowy, Nowej Warszawy) w sytuacjach - mówiąc otwarcie – dla danych scen kryzysowych.

W r. 1961 Marian Meller poważnie zachorował i wskutek postępującej choroby musiał zrezygnować z pełnienia jakże wyczerpujących i czasochłonnych obowiązków dyrektora T. Dramatycznego (w lipcu 1963 r.). Od r. 1965 do chwili śmierci w sierpniu br. był konsultantem programowym Teatru Narodowego w Warszawie, za dyrekcji kolejno Kazimierza Dejmka i Adama Hanuszkiewicza.

Wszystko to można wyczytać w urzędowym życiorysie Mariana Mellera, takim, jaki każdy z nas składa od czasu do czasu w różnych instytucjach wraz z ankietą personalną. Daty i suche fakty, nazwy miejscowości, teatrów, określenia sprawowanych funkcji. Jak w życiorysie. Za tymi danymi kryje się jednak to, co najistotniejsze, to co sprawia, że dyrektor Marian Meller był w naszym powojennym teatrze osobistością naprawdę niezwykłą. Już Osterwa dostrzegł talenty organizacyjne młodego redutowca, czyniąc go w czasie słynnych redutowych wojaży jednym ze swych „adiutantów”. Następnie 27-letni Meller zostaje od razu dyrektorem administracyjnym teatru w Łucku; w trzy lata później - sekretarzem czołowego teatru stołecznego. Po wyzwoleniu organizuje kolejno teatry w Białymstoku, Łodzi i Warszawie. Organizuje od podstaw, w niełatwych warunkach, kiedy brakuje wszystkiego, oprócz chęci i zapału do pracy. Za jego dyrekcji teatry rozkwitają, przyciągają publiczność poziomem artystycznym, ciekawym i ambitnym repertuarem, wybitnymi indywidualnościami aktorskimi, reżyserskimi.

Jest nie tylko świetnym organizatorem. Zna na wylot całe środowisko teatralne - aktorów, reżyserów, scenografów (często jeździ w teren oglądać spektakle teatrów pozawarszawskich), orientuje się znakomicie w tym, co się dzieje w dramaturgii światowej, nie pomijając oczywiście dorobku autorów polskich, a niezwykła intuicja, wsparta doświadczeniem, pozwala mu niemal bezbłędnie wybierać to, co najlepsze - w repertuarze, w obsadzie, w realizacji. Umie dobierać sobie współpracowników, tworzyć kolektyw twórczy (pojęcie, jakże dziś niemodne, a przecież oddające najlepiej jego rozumienie teatru). To za jego dyrekcji i przy jego współudziale w kierownictwie artystycznym (obok Jana Kosińskiego, Jana Świderskiego, Ludwika Renè, Konstantego Puzyny, Stanisława Marczaka-Oborskiego) Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy wprowadził na deski sceniczne dramaturgię Tadeusza Różewicza, Sławomira Mrożka, Witolda Gombrowicza, lansował najcenniejsze pozycje współczesnego teatru europejskiego. On pierwszy uwierzył w teatralną urodę Parad Potockiego, a . także umożliwił grupie młodych stworzenie w Teatrze Dramatycznym własnej imprezy - słynnego kabaretu „Koń".

A przy tym wszystkim był prawdziwym gospodarzem teatru. Każdy dzień pracy rozpoczynał Marian Meller obchodem całego teatralnego gospodarstwa,·które też nie miało dla niego tajemnic. Większość spraw zwykł załatwiać od ręki, umiejąc z niezwykłą wprost przenikliwością wyłuskiwać natychmiast istotę problemu i koncentrować wysiłek własny i zespołu - w kierunku wiodącym najprostszą drogą do celu. Zawsze rzeczowy, unikający wszelkiej czułostkowości i konwencjonalnych reweransów, zyskiwał sobie zaufanie i serca współpracowników nie jowialną poufałością, której bodajże nie uznawał, lecz rzetelną troską nie tylko o dobro teatru, lecz także jego ludzi. Dyrektor Meller znal ich wszystkich na wylot, wiedział jakie kto ma kłopoty i w potrzebie pomagał. „Kochane Mellery! – pisał Aleksander Zelwerowicz w liście, który zachował się w domowym archiwum pp. Mellerów - Naprawdę nie znajduję słów na określenie Waszej koleżeńskiej uczynności i tego, tak jednak rzadko u ludzi spotykanego sposobu podchodzenia do ludzi z sercem i dobrym uczynkiem. To budzi we mnie głęboką wdzięczność i rzetelny szacunek, co pozwalam sobie symbolicznie wyrazić paczką podobno doskonałej Brazylijskiej Kawy, kwiatkiem i własną twarzą.

Za serce sercem się płaci!"

Nie jedyny to zresztą list tego rodzaju.

Był więc i społecznikiem zarówno z potrzeby życzliwego ludziom serca, jak i z najgłębszego zrozumienia wagi takiej formy działania. I w tej dziedzinie miał dorobek jakże dla niego charakterystyczny: jako organizator warszawskiego okręgu Związku Zawodowego Pracowników Kultury i Sztuki przez szereg lat był jego przewodniczącym. Za zasługi dla teatru polskiego Rada Państwa odznaczyła Mariana Mellera Krzyżami Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Minister Kultury i Sztuki przyznał mu godność Zasłużonego Działacza Kultury, a miasto Warszawa swoją Złotą Odznakę Honorową, które to wyróżnienie szczególnie sobie cenił.

Choroba zmusiła go do zrezygnowania z pracy, która przez bez mała 30 lat stanowiła treść jego życia. Znosił swój los cierpliwie i po męsku. Ale myślami, całą duszą był zawsze przy teatrze. Ostatni raz spotkałam pana Mariana w warszawskim porcie lotniczym. Pogoda była niepewna i choć lecieliśmy w dwa przeciwne krańce Polski, czekaliśmy kilka godzin zanim spikerka zapowiedziała, że loty się odbędą. Rozmawialiśmy oczywiście o teatrze. On leciał, by obejrzeć jakiś spektakl na Wybrzeżu, zainteresowany, jak zawsze, wszystkimi nowościami, spragniony aktywnego w nich uczestnictwa. - Trochę pracuję, ale mógłbym dać z siebie więcej, tylko, niestety, mało już ode mnie żądają - powiedział.

I takim go zapamiętam: pełnym niegasnącego zapału i nigdy niezaspokojonej potrzeby działania.

Marian Meller w Encyklopedii Teatru Polskiego